piątek, 28 grudnia 2012

Rozdział VII " Nigdy nie jest za późno, aby zmienić swoje życie "

Obudził mnie trzask szklanych naczyń dobiegających z dworu. Z pewnością to była śmieciarka, która wywoziła raz w tygodniu śmieci. Otworzyłam oczy i zastałam zupełnie obcą mi przestrzeń. Granatowe ściany, inne meble. Gdzie ja jestem? Nieświadoma podniosłam się z łóżka i dotknęłam lekko mojego policzka, aż nagle poczułam ból. Wszystko jasne.. Uciekłam wczoraj z domu po tym jak ojciec mnie uderzył, a w tej chwili jestem w domu Justina. Nie pamiętam nawet kiedy zasnęłam.. Obok mnie nie zastałam śpiącego Justina, więc z pewnością nie wydarzyło się nic niespodziewanego.
Po domu rozległ się dźwięk mikrofalówki. To dawało mi oznakę, że Justin już wstał.
Zanim udałam się do łazienki, podniosłam telefon z szafki obok i włączyłam go.
Od razu dostałam raport o tym, że mój ojciec próbował się ze mną skontaktować 3 razy. Westchnęłam, położyłam telefon na szafce i udałam się do łazienki.
Moje rzeczy już tam były. Przebrałam się szybko, a koszulkę Justina odstawiłam do prania.
Postanowiłam pożegnać się z Justinem i podziękować mu za wszystko, co dla mnie zrobił. Nie chciałam zostawać na śniadanie..
- Dzień dobry. - weszłam do kuchni.
- Dzień dobry, jak się spało? - powiedział przygotowując płatki z mlekiem.
- Dobrze, dzięki. - uśmiechnęłam się. - Justin, ja już pójdę. Dziękuję ci za pomoc. - przybliżyłam się do niego. On odwrócił się z dużą powagą.
- Nie ma mowy, bez śniadania cię nie wypuszczę. - oznajmił i uśmiechnął się stawiając płatki z mlekiem na stole.
- Nie naprawdę.. - spojrzałam na niego.
- Jedź i nie marudź. - odsunął mi krzesełko i oczekując, że na nim usiądę. Nie chciałam mu się stawiać, więc wykonałam jego polecenie i zabrałam się za jedzenie śniadania.
Justin usiadł na przeciwko mnie z kawą. Przyglądał mi się uważnie jak jem posiłek. Ilustrował każdy mój ruch, czułam na sobie jego wzrok. Zrobiło mi się niezręcznie.
- Coś nie tak? - spojrzałam na niego oczekując jakiejś sensownej odpowiedzi.
- A nie chciałaś jeść śniadania, a jesz aż ci się uszy trzęsą. - zaśmiał się i wziął łyka kawy. Uśmiechnęłam się lekko i zjadłam ostatnie łyżki posiłku.
- Co zamierzasz teraz? - zapytał mnie.
- Wrócę do domu i postaram się żyć życiem, jakie dotychczas wiodłam. - wytarłam usta chusteczką.
- Pamiętaj, że na mnie zawsze możesz liczyć.
- Pamiętam Justin. - uśmiechnęłam się. - Mogę ci zadać pytanie?
- Jasne.
- Dlaczego robisz to wszystko dla mnie, choć znamy się bardzo krótko? - nie wiem skąd wyrwało mi się to pytanie. Ciekawość mnie coraz bardziej zżerała, dlaczego to wszystko dla mnie robi.
- Przypominasz mnie. - wstał i włożył miskę do zlewu z której jadłam płatki. Obrócił się do mnie i oparł o blat. - Tylko wtedy nikt nie chciał mi pomóc. Kiedy cię zobaczyłem, uznałem, że potrzebujesz czyjejś pomocy. Mogłem cię tak zostawić samą, lecz tego nie zrobiłem. Nie zrobiłem, bo za bardzo było mi cię szkoda. - odparł i uśmiechnął się. - Imponuję mi w tobie twoja siła. Wiele dziewczyn na twoim miejscu z pewnością by się już poddało, a ty tego nie zrobiłaś. - przybliżył się do mnie. - A to jest ogromna zaleta. - odparł i wyszedł z kuchni.
Wstałam za nim i wpatrywałam się jak chrząta się po domu. Ma 19 lat, a już wszystko potrafi. On to dopiero jest silny psychicznie.. Ubrałam buty, założyłam kurtkę i podeszłam do Justina.
- Ja już pójdę.. Jeszcze raz dziękuję.. - uśmiechnęłam się.
- Nie ma za co. Pamiętaj, na mnie możesz liczyć.
- Pamiętam. - powtórzyłam i wszyłam z jego domu.
Najbardziej dręczyła mnie myśl, jak zachowa się ojciec, gdy wejdę do domu. W końcu wyszłam wczoraj z domu po tym incydencie około 21:00 i nie było mnie na noc. Może znowu mnie zbiję? Opieprzy? Albo zachowa się jakoś inaczej, przytuli mnie do siebie i powie, że to się więcej nie powtórzy? Miałam 1000 myśli na sekundę, a obawiałam się najgorszego. Dręczyła mnie też myśl, co z Justinem. Może on udaję tylko mojego przyjaciela po to, żeby potem mnie wykorzystać? Nie.. O czym ja myślę.. On nie jest taki, nigdy nie zachowałby się w ten sposób. Ale skąd ja to mogę wiedzieć? Przecież nie praktycznie go nie znam.. Uszczypnęłam się, żeby odgonić od siebie te myśli. Otworzyłam drzwi od mojego domu i zamiast mojego ojca zastałam.. No właśnie.. W domu było posprzątane, do góry unosił się zapach wanilii, a ojca nie było w domu.
- Tato, jesteś? - krzyknęłam, lecz nie usłyszałam odpowiedzi. - Wróciłam, jest tutaj ktoś? - ponownie powtórzyłam, lecz nadal nie usłyszałam odpowiedzi. Wzruszyłam ramionami i udałam się od razu do łazienki. Przebrałam się również w czyste rzeczy: http://allani.pl/zestaw/540555 i poszłam do swojego pokoju. Od razu wskoczyłam na łóżko i położyłam się plecami. Jednak nie ma to jak w domu. Uśmiechnęłam się sama do siebie, kiedy w rogu zobaczyłam moją gitarę. Nie grałam na niej od śmierci mamy. Rodzice podarowali mi ją na urodziny. Stwierdzili, że pokocham grę na gitarze. Nie mylili się, gitara to moja kochanka. Wstałam i podeszłam do Nestery. Tak, Nestera to moja gitara. Dziwacznie, wiem, ale nazwałam ją tak po bohaterce mojej ulubionej bajki jak byłam młodsza. Niebiesko-biała gitara elektryczna. Obok stał piecyk, więc podłączyłam gitarę, wyjęłam ze szkatułki czarną kostkę. Lekko uszkodzona, lecz była moją ulubioną kostką i najlepiej mi się nią grało. Otarłam raz kostką strunę. Ukojenie dla moich uszu. Zapomniałam od śmierci mamy jakie ta gitara wydaję dźwięki.. Uśmiechnęłam się szeroko i zaczęłam grać początek Astronomy - Metalliki. Miło było powrócić do czasów, kiedy to wraz z rodzicami siadaliśmy w salonie, a ja wyjmowałam gitarę i grałam im to, czego się nauczyłam. Mama zawsze powtarzała, że jestem w tym świetna i powinnam się zabrać za szukanie członków zespołu. Ja się tylko wypierałam, że to nie prawda. Teraz mi tego brakuję.. Westchnęłam i odłożyłam Nesterę z powrotem na stojak. Kostkę pocałowałam i włożyłam z powrotem do szkatułki. Spojrzałam w okno i ujrzałam samochód taty na podjeździe. Skoro był gdzieś samochodem, to musi być trzeźwy. Schodząc na dół ujrzałam ojca z dwoma kwiatami doniczkowymi. Od razu gdy mnie zobaczył uśmiechnął się szeroko. Ja tego nie odwzajemniłam. Nadal pamiętam wczorajszą sytuację i będę ją pamiętać do końca swojego życia.. Spojrzałam się wrogo na niego i udałam się do kuchni, ponieważ zaschło mi w gardle i musiałam się czegoś napić. Stojąc odwrócona do blatu i popijając wodę gazowaną z butelki, usłyszałam jak ktoś wchodzi do kuchni.
- Tilde, możesz pozwolić na chwilę do mojego gabinetu? - usłyszałam. Pokiwałam tylko głową na tak i udałam się do gabinetu, ponieważ byłam ciekawa co takiego znowu wymyślił.
W gabinecie na biurku zastał mnie projekt ogrodu, a na parapecie stały kwiaty doniczkowe, które wcześniej trzymał. Podeszłam bliżej i bardziej się przyjrzałam. Był jaki był, ale ogrody projektował niezłe. Podszedł i stanął obok mnie.
- Co myślisz o tym projekcie? - zapytał.
- Jest świetny. - oznajmiłam.
- To dla takiej pani. - wziął ołówek do ręki. - Starszej pani. Marzył jej się ogród. Usłyszała, że jesteśmy najlepsi w mieście. To bardzo miła i elegancka kobieta, musi zasługiwać na coś wyjątkowego. - spojrzał na mnie. - Spójrz. - dodał. Spojrzałam w miejsce w które mi kazał. - Tutaj będzie skała z bratkami i małymi drzewkami, takie jak stoją na parapecie. - wskazał ołówkiem. Moje myślenie było błędne. To nie były kwiaty, tylko drzewka miniaturki. Raczej nie obchodziły mnie te drzewka, bardziej chodziło mi i przeprosiny i wyjaśnienie wczorajszej sytuacji.
- Słuchasz mnie? - zapytał.
- Tak, tak. A to co? - udawałam zainteresowaną.
- Tutaj będzie strumień, a obok niego bukszpan. - uśmiechnął się.
- Fantastycznie.. Mogę już iść? - spojrzałam na niego. Ojciec się do mnie przybliżył i przytulił mnie mocno do siebie. - Przepraszam Tilde za takiego ojca jak ja.. - czułam, jak łamie mu się głos. - Wiem, że na pewno mnie już znienawidziłaś.. Rozumiem to, bo taki potwór jak ja nie zasługuję na szacunek. - spojrzał na mnie. - Jeżeli chcesz to możesz już iść. - wytarł łzę i wrócił do projektu, lecz ja nie wyszłam.
- Tato.. - podeszłam bliżej. - Nie mów tak. - spojrzałam na niego.
- Ale to prawda. - spojrzał na mnie ze wzrokiem zbitego psa..
- Nigdy nie jest za późno, aby zmienić swoje życie.. Wystarczy, że zaciśniesz pięść. Postanowisz poprawę i rzeczywiście się zmienisz. Jako twoja córka, mogę zawsze ci w tym pomóc. - uśmiechnęłam się czując, jak łza spływa mi po poliku.
- Chcę się zmienić.. - walnął pięścią w biurko. - Próbuję, ale z twoją pomocą osiągnę swój cel. - spojrzał na mnie.
- Tato, ja cię wcale nie znienawidziłam.. Powiedziałam tak przez impuls, nadal bardzo cię kocham. - wtuliłam się w niego.
- Jeszcze raz bardzo przepraszam córcio.. Przepraszam.. - otulił mnie swoimi rękoma i pocałował w czoło. Po raz pierwszy od śmierci mamy poczułam, że mu naprawdę na mnie zależy. Jedno wiem na pewno, muszę pomóc mu wyjść z tego dołka i wyprowadzić go na prostą.
Po paru godzinach udałam się do Justina zanieść mu ciastka które upiekłam z tatą z podziękowaniem. Weszłam na jego piętro, zapukałam i oczekiwałam szatyna. Drzwi otworzyła mi wysoka blondynka o niebieskich oczach i różowych policzkach. Była ubrana w granatową sukienkę, która podkreślała jej kształty i długie zgrabne nogi. Moja twarz momentalnie skamieniała. Zamurowało mnie.
- Tak, mogę w czymś pomóc? - uśmiechnęła się blondyna.
- Zastałam Jacoba? - ni stąd zmieniłam swój zamiar. Nie mam ochoty na towarzystwo tej blondynki, a co najlepsze - Justina. Okłamał mnie, mówił, że nikogo nie ma, nawet przyjaciół. To nie mogła być jego siostra, ciotka czy kuzynka. Jego rodzina mieszkała daleko stąd i oznajmił mi, że nie utrzymuję z nimi kontaktu. Cholera!
- Dziewczynko, nie słyszysz? Tutaj nie mieszka żaden Jacob, tylko Justin. - uśmiechnęła się sztucznie.
- Och, przepraszam. Musiałam się pomylić, do widzenia. - odwzajemniłam sztuczny uśmiech, odwróciłam się na pięcie i wyszłam z kamienicy.

* Justin *
Usłyszałem, że ktoś puka do drzwi. Chciałem otworzyć, lecz Judith zataranowałą mi drogę mówiąc, że to ona otworzy. Nie chciałem protestować, ponieważ jest uparta jak osioł, więc usiadłem z powrotem na kanapie w salonie.
W końcu do salonu weszła Judith.
- Kto to był? - zapytałem.
- Jakaś dziewczyna z ciasteczkami. Pytała o jakiegoś Jacoba, lecz oznajmiłam jej, że nie mieszka tutaj żaden Jacob, tylko ty. - uśmiechnęła się do mnie i usiadła koło mnie, kładąc mi rękę na kolanie.
- Jak wyglądała? - odsunąłem się lekko, kiedy ona zbliżyła swoją twarz do mojej. Bałem się, że to była Tilde, a przecież oznajmiłem jej, że nie mam nawet przyjaciół. Judith była koleżanką z pracy. Pomaga mi nie raz w pracach domowych, lecz ubzdurała sobie, że coś pomiędzy nami może być. Była piękną kobietą, lecz nie dla mnie.
- Och Justin.. Naprawdę cię to ciekawi? Są lepsze rzeczy na świecie. - zaczęła masować moje kolano.
- Judith.. - oznajmiłem i przybliżyłem swoją twarz do jej. - Tak, ciekawi mnie to. - uśmiechnąłem się i oczekiwałem odpowiedzi.
- Om.. - westchnęła. Drobna brunetka, blada cera, czarne oczy. Nie przyglądałam jej się za bardzo. - spojrzała na mnie i wzruszyła ramionami. Drobna brunetka, blada cera.. Cholera! To na pewno była Tilde, a Judith ją tylko odstraszyła. Tylko po co pytała o Jacoba? Z pewnością się speszyła i nie wiedziała co powiedzieć.. Moja twarz momentalnie spoważniała.
- Coś się stało? - zapytała Judith.
- Nie no, coś ty. - uśmiechnąłem się sztucznie, a w sercu czułem podłość do siebie.
- To może dokończymy coś? - musnęła delikatnie moje wargi.
- Nie teraz Judith. Muszę iść do pracy. - uśmiechnąłem się i wstałem, dając jej do zrozumienia, że wychodzimy. Judith trochę marudziła, ale ja miałem to gdzieś.
Pożegnałem się z nią. Ja skręciłem w prawo, a ona w lewo..

~*~
PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM:(


@biebsgangsta

12 komentarzy:

  1. W końcu :D Świeeeetne <33 Czekam na dalszą część :**

    OdpowiedzUsuń
  2. nareszcie ! dobrze że udało się jej z tatą :) czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejuś , czekałam tyle na to ... i się doczekałam.Jest świetne.
    Nie przepraszaj.Nie wiem jak inni , ale ja rozumiem Cię.Może nie miałaś czasu ? Nie moja sprawa.
    W każdym razie baaardzo bardzo mi się podoba ! xx
    @yep_narry

    OdpowiedzUsuń
  4. wow, bardzo mi się podoba. mam nadzieję, że Justin to jakoś odkręci. czekam na kolejny. / @ForeverBelieb12

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku dlaczego zawsze mam niedosyt?? Chcę więcej!!! Uwielbiam <3 @siwa1426

    OdpowiedzUsuń
  6. twoje opowiadanie jest niesamowite, i ten rozdział też! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. rozryczałam się czytając rozmowę Tilde z jej tatą :(

    ~Trolinka44

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobrze , że sb wszystko wyjaśnili . Jestem ciekawa co zrobi Justin w związku z tym co widziała Tilde . Czekam na następny :)
    @MyLoveIsHuge

    OdpowiedzUsuń
  9. Wow, naprawdę niesamowity rozdział ;) Długo czekałam, ale było warto <3 Twoje opowiadanie jest świetne i bardzo wciągające ;*
    Czekam na następny rozdział ;)
    @Kate2599Biebs

    OdpowiedzUsuń
  10. niesamowity.<3 mam nadzieję że niedługo pojawi się następny rozdział .:)


    @Michaelowax3

    OdpowiedzUsuń
  11. Biedna Tilde, jednak mógł jej Justin o wszystkim powiedzieć. Mam nadzieję, że jej wszystko wytłumaczy, a ona zrozumie i będzie okej. @purple_smile

    OdpowiedzUsuń
  12. Szkoda mi sie jej zrobiło czekam na nn poinformuj mnie @maja378

    OdpowiedzUsuń